niedziela, 15 stycznia 2012

Tragedia Górnośląska

W ostatnich dniach rozgorzała na nowo dyskusja dotycząca upamiętnienia tzw. Tragedii Górnośląskiej, czyli zbrodni popełnionej na mieszkańcach Górnego Śląska przez wkraczające zimą 1945 roku oddziały Armii Czerwonej.

Kuriozalnie w sprawie, która ze wszech miar wydaje się oczywista, osoby decydujące (radni) mają tu tak wiele wątpliwości, że do dziś nie udało się podjąć im stosownej uchwały. Niestety nie mogą liczyć w tym temacie na pomoc naukowców opolskich, którzy w dużej mierze z historią Śląska nie chcą mieć wiele wspólnego.

W takiej sytuacji jeszcze bardziej zastanawia, co byłoby, gdyby ktoś podniósł temat zbrodni i przestępstw przeciw mieniu popełnionych przez ludność przybyłą z terenów polskich oraz przez władze polskie po 1945 r. Szczególnie teraz, gdy znów po kilkudziesięciu latach zaczynamy przychylniej patrzeć na popadające w ruinę (lub już praktycznie nie istniejące) pałacyki śląskie. A przecież wiadomo, że – pomijając fakt rozkradania ich dóbr ruchomych przez ludność miejscową, podpaleń przez wojska radzieckie – reszta szła na odbudowę państwa.

Tu polecam ciekawą wypowiedź pana Karbowiaka:

Tragedia Górnośląska. Zbrodnia, nie odwet

wtorek, 3 stycznia 2012

Scieżka rowerowa przez Bolko

Dla porównania (z poprzednim postem) proszę zobaczyć, jak wygląda Kanał Ulgi oraz Odra o poranku w sierpniu. Nawiasem mówiąc, to moja droga do pracy. Marzenie, prawda? ;)


Można zobaczyć kościół w Szczepanowicach, nowy most przez Kanał Ulgi, most prowadzący z centrum Opola na wyspę przez Odrę (główna trasa spacerowa do opolskiego ZOO), a także tereny wzdłuż Odry aż do kąpieliska Bolko. Cały czas "poruszamy" się rowerem, a zdjęcia robione są... komórką.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Kanał Ulgi w Opolu wyschnie?



Jest Sylwester, wszystko już w tym roku pozałatwiałem, więc ostatni raz w roku poszedłem sobie na rybki.

 Rozumiem, że czasem ryby mogą "nie brać", może być kiepska pogoda, nie ta faza księżyca itd., ale żeby nie było... wody???
 Z drugiej strony... jeśli wody mniej, to ryby powinny występować w większym zagęszczeniu, a tym samym łatwiej coś złapać.

Zasada generalnie słuszna (i logiczna) pod warunkiem, że wody jest przynajmniej tyle, że rybki nie szorują brzuchami po dnie.
W końcu to nie strumyk rzeczny, a opolskie okonie to nie pstrągi z Dunajca.


Tak, czy owak ciekawie jest zarzucać wędkę z miejsca, w które się zwykle ją zarzucało ;)


Oczywiście niczego nie złowiłem, chociaż były pewne szanse. Ale przecież nie o to w tym sporcie chodzi...