czwartek, 15 marca 2012

Gdzie dwóch Polaków, tam trzy opinie

Trochę czasu zajęło mi zrozumienie pewnego bardzo oczywistego faktu: dlaczego Polacy nie potrafią pracować w zespole, uczciwie, bez zgrzytów, ba - dlaczego tak rzadko zwyciężają w sportach zespołowych?!

To, że jest to naród nastawiony na narzekanie i generalnie - mało zdolny do uczciwej, doprowadzonej zawsze do końca pracy, to jest wiadome od dawna. Do mało jakiej nacji pasuje lepiej określenie, że "prawie robi ogromną różnicę". Szczególnie w ostatnich miesiącach stało się to mocno widoczne, gdy mamy prawie autostrady, prawie ustawy reformujące służbę zdrowia, szkolnictwo itd., mieliśmy prawie ukończony Stadion Narodowy. Mamy wreszcie prawie inteligentnych posłów i senatorów. To ostatnie jest akurat winą całego społeczeństwa mającego prawa wyborcze, które prawie w całości głosuje, prawie wiedząc na kogo. Zresztą... specjalnie wielkiego wyboru i tak nie ma.

Wróćmy jednak do samej kwestii współpracy i wzajemnego poszanowania. Zauważyłem niedawno jak rozmawia dwoje (dwóch) Polaków, a jak Ślązacy. Ci pierwsi nigdy nie zgadzają się ze swym rozmówcą w pełni i - nawet jeśli mają identyczny pogląd na daną kwestię - to, jeśli go w ogóle nie zmienią, starają się chociaż dać odczuć drugiej stronie, że nie mają dokładnie takiego samego zdania. Inaczej ujmując tę zagmatwaną kwestię - jeśli rozmawia dwóch Polaków, to zawsze wygląda to jak kłótnia.

Z drugiej strony Ślązacy postrzegani są przez Polaków jako osoby uległe, nie mające własnego zdania, którymi łatwi kierować. Owszem, często tak bywa, że grupą osób pochodzenia śląskiego kieruje osoba z polskimi korzeniami. Wynika to jednakże z tego, że Ślązacy priorytetowo traktują samą pracę i są ukierunkowani na efekt tejże pracy. Z kolei Polacy traktują pracę przedmiotowo, starając się wyciągnąć z niej maksymalne korzyści dla siebie. Prościej ujmując - jak zrobić, żeby się nie narobić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz