czwartek, 19 lipca 2012

Nie pipaj!

Warto uczyć się języków i zwyczajów kraju, do którego się podróżuje. W Bułgarii nie tylko skinienie głową na tak jest rozumiane, jako nie (i odwrotnie). Także – wydawałoby się niegroźne – ostrzeżenie, aby nie trąbić (dla tych, którzy nie mieli rosyjskiego w szkole, na załączonym zdjęciu czytamy: NIE PIPAJ! OPASNO ZA ŻIWOTA) oznacza tutaj: NIE DOTYKAJ, bo GROZI ŚMIERCIĄ

niepipaj

wtorek, 17 lipca 2012

Porównanie kredytów, lokat, pakietów tv, ubezpieczeń i wiele innych…

W natłoku informacji nie jesteśmy w stanie dokładnie wszystkiego poznać, przyswoić, zrozumieć. Wielu ma problem z najprostszymi decyzjami w życiu, zaczynając od klasycznej sytuacji: kobieta przed szafą i odwiecznym pytaniem – w co ja mam się ubrać?

Dlatego w Internecie z pomocą przychodzą nam wszelkiego rodzaju serwisy, które podejmują decyzję za nas. Problem, w tym, że nie zawsze jest to wybór z pełnej dostępnej na rynku oferty (a jedynie np. spośród reklamujących się w serwisie). Czasem ranking skonstruowany jest w taki sposób, aby zwycięzca był “właściwy'”. A czasem po prostu dane są już dawno nieaktualne.

Mimo wszystko chyba każdy z nas korzystał z tego rodzaju serwisów. Jednym z nich jest prezentowany poniżej (od razu zaznaczam, że nie dostałem ani grosza za tę reklamę). Wydaje mi się, że sam serwis prezentuje się całkiem dobrze.

Link do serwisu: http://www.totalmoney.pl

czwartek, 15 marca 2012

Gdzie dwóch Polaków, tam trzy opinie

Trochę czasu zajęło mi zrozumienie pewnego bardzo oczywistego faktu: dlaczego Polacy nie potrafią pracować w zespole, uczciwie, bez zgrzytów, ba - dlaczego tak rzadko zwyciężają w sportach zespołowych?!

To, że jest to naród nastawiony na narzekanie i generalnie - mało zdolny do uczciwej, doprowadzonej zawsze do końca pracy, to jest wiadome od dawna. Do mało jakiej nacji pasuje lepiej określenie, że "prawie robi ogromną różnicę". Szczególnie w ostatnich miesiącach stało się to mocno widoczne, gdy mamy prawie autostrady, prawie ustawy reformujące służbę zdrowia, szkolnictwo itd., mieliśmy prawie ukończony Stadion Narodowy. Mamy wreszcie prawie inteligentnych posłów i senatorów. To ostatnie jest akurat winą całego społeczeństwa mającego prawa wyborcze, które prawie w całości głosuje, prawie wiedząc na kogo. Zresztą... specjalnie wielkiego wyboru i tak nie ma.

Wróćmy jednak do samej kwestii współpracy i wzajemnego poszanowania. Zauważyłem niedawno jak rozmawia dwoje (dwóch) Polaków, a jak Ślązacy. Ci pierwsi nigdy nie zgadzają się ze swym rozmówcą w pełni i - nawet jeśli mają identyczny pogląd na daną kwestię - to, jeśli go w ogóle nie zmienią, starają się chociaż dać odczuć drugiej stronie, że nie mają dokładnie takiego samego zdania. Inaczej ujmując tę zagmatwaną kwestię - jeśli rozmawia dwóch Polaków, to zawsze wygląda to jak kłótnia.

Z drugiej strony Ślązacy postrzegani są przez Polaków jako osoby uległe, nie mające własnego zdania, którymi łatwi kierować. Owszem, często tak bywa, że grupą osób pochodzenia śląskiego kieruje osoba z polskimi korzeniami. Wynika to jednakże z tego, że Ślązacy priorytetowo traktują samą pracę i są ukierunkowani na efekt tejże pracy. Z kolei Polacy traktują pracę przedmiotowo, starając się wyciągnąć z niej maksymalne korzyści dla siebie. Prościej ujmując - jak zrobić, żeby się nie narobić.

piątek, 3 lutego 2012

Prawdziwych sąsiadów poznaje się w biedzie

Dziś był wyjątkowo mroźny poranek. Termometr w samochodzie wskazał 22 stopnie poniżej zera, co zapowiadało pewne problemy przy uruchomieniu silnika. Miałem jednak nadzieję, że mimo wszystko samochód ruszy. W końcu nigdy się nie zdarzyło, żeby nie zapalił.
Niestety, zawsze jest ten pierwszy raz...

Sytuacja nie była wesoła tym bardziej, że na dworze czekała już żona z półtoraroczną córeczką. Na szczęście wkrótce wyszedł też sąsiad. Jego samochód odpalił bez problemu, dlatego poprosiłem o pomoc. Naiwnie pomyślałem, że te 2-3 minuty znajdzie dla mnie. Ale zostałem na parkingu sam, z kablami rozruchowymi w ręku. Spieszył się, bardzo, wyjątkowo dziś...

O tej porze niewiele osób wsiadało do samochodów. Mimo to zauważyłem kolejnego kierowcę, nawet znajomy z widzenia. W odpowiedzi usłyszałem, że już jest spóźniony, bo musi podwieźć koleżankę. No cóż, nie byłby spóźniony, gdyby wcześniej nie palił tak długo papierosa...

Dzień wcześniej pomogłem odpalić samochód innemu sąsiadowi. Oczywiście, że się spieszyłem, że musiałem podbiegać do pracy. Ale dzięki niemu on w ogóle mógł wyjechać, a my z malutkim dzieckiem musieliśmy na mrozie czekać na taksówkę.

Dlaczego nie pomagamy sobie wzajemnie? Czy kilka minut poświęcone innemu człowiekowi, minut które mogę i tak stracić na pierwszym czerwonym świetle lub korku, spowodują, że będę bardziej szczęśliwym człowiekiem? A jak tłumaczymy się w innych przypadkach, gdy komuś nie pomogliśmy, czyż nie pośpiechem właśnie? Gdzie nam tak spieszno, do piekła? I to niekoniecznie tego w zaświatach – do naszego polskiego piekiełka!

niedziela, 15 stycznia 2012

Tragedia Górnośląska

W ostatnich dniach rozgorzała na nowo dyskusja dotycząca upamiętnienia tzw. Tragedii Górnośląskiej, czyli zbrodni popełnionej na mieszkańcach Górnego Śląska przez wkraczające zimą 1945 roku oddziały Armii Czerwonej.

Kuriozalnie w sprawie, która ze wszech miar wydaje się oczywista, osoby decydujące (radni) mają tu tak wiele wątpliwości, że do dziś nie udało się podjąć im stosownej uchwały. Niestety nie mogą liczyć w tym temacie na pomoc naukowców opolskich, którzy w dużej mierze z historią Śląska nie chcą mieć wiele wspólnego.

W takiej sytuacji jeszcze bardziej zastanawia, co byłoby, gdyby ktoś podniósł temat zbrodni i przestępstw przeciw mieniu popełnionych przez ludność przybyłą z terenów polskich oraz przez władze polskie po 1945 r. Szczególnie teraz, gdy znów po kilkudziesięciu latach zaczynamy przychylniej patrzeć na popadające w ruinę (lub już praktycznie nie istniejące) pałacyki śląskie. A przecież wiadomo, że – pomijając fakt rozkradania ich dóbr ruchomych przez ludność miejscową, podpaleń przez wojska radzieckie – reszta szła na odbudowę państwa.

Tu polecam ciekawą wypowiedź pana Karbowiaka:

Tragedia Górnośląska. Zbrodnia, nie odwet

wtorek, 3 stycznia 2012

Scieżka rowerowa przez Bolko

Dla porównania (z poprzednim postem) proszę zobaczyć, jak wygląda Kanał Ulgi oraz Odra o poranku w sierpniu. Nawiasem mówiąc, to moja droga do pracy. Marzenie, prawda? ;)


Można zobaczyć kościół w Szczepanowicach, nowy most przez Kanał Ulgi, most prowadzący z centrum Opola na wyspę przez Odrę (główna trasa spacerowa do opolskiego ZOO), a także tereny wzdłuż Odry aż do kąpieliska Bolko. Cały czas "poruszamy" się rowerem, a zdjęcia robione są... komórką.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Kanał Ulgi w Opolu wyschnie?



Jest Sylwester, wszystko już w tym roku pozałatwiałem, więc ostatni raz w roku poszedłem sobie na rybki.

 Rozumiem, że czasem ryby mogą "nie brać", może być kiepska pogoda, nie ta faza księżyca itd., ale żeby nie było... wody???
 Z drugiej strony... jeśli wody mniej, to ryby powinny występować w większym zagęszczeniu, a tym samym łatwiej coś złapać.

Zasada generalnie słuszna (i logiczna) pod warunkiem, że wody jest przynajmniej tyle, że rybki nie szorują brzuchami po dnie.
W końcu to nie strumyk rzeczny, a opolskie okonie to nie pstrągi z Dunajca.


Tak, czy owak ciekawie jest zarzucać wędkę z miejsca, w które się zwykle ją zarzucało ;)


Oczywiście niczego nie złowiłem, chociaż były pewne szanse. Ale przecież nie o to w tym sporcie chodzi...